W reakcji na dokument Marcina Gutowskiego oraz książkę Ekke Overbeeka dotyczące krycia pedofilii w Kościele rzymskokatolickim, w tym przez Karola Wojtyłę, w kraju odbył się żenujący spektakl w obronie czci obrońcy pedofili. Sejm przyjął specjalną uchwałę, a w całej Polsce miały przejść tak zwane “Marsze Papieskie”.

Nic więc dziwnego, że taki marsz odbyć się miał także w Poznaniu. W końcu Wojtyła i tutaj zawitał, czego pamiątką jest zarówno nazwa Łęgów Dębińskich (której nie udało się zmienić m. in. przez burdy organizowane przez narodowców), jak i tzw. “krzyż papieski”.

Śledzenie historii poznańskiego marszu Wojtyły jest równie dobre jak serial. Plany zmieniały się dynamicznie, bo z przemarszu od Placu Mickiewicza na Łęgi zrobiła się jakaś procesja dookoła katedry, a stanęło na godzinnej “modlitwie” (czy można się modlić za obrońcę pedofilów i pluć ofiarom w twarze?) pod “krzyżem papieskim”. Dość dynamicznie i bez rozmachu, nie?

Co się okazało - bogoojczyźniana hucpa dookoła obrońcy pedofili na tyle wkurwiła ludzi z Poznania, że ktoś pozgłaszał zgromadzenia na 2 kwietnia w strategicznych miejscach. Tak, również pod “krzyżem papieskim”.

Dlaczego w ogóle o tym piszemy?

Bo to metody, które przez lata stosowane były przeciwko Manifom czy Marszom Równości. Dość wspomnieć poznańską Manifę w 2019 roku pod hasłem “Ani pana, ani plebana”, która odbyła się stacjonarnie, bo środowiska prawicowe zgłosiło 87 (OSIEMDZIESIĄT SIEDEM) zgromadzeń-atrap, byleby zablokować doroczny przemarsz. Środowiska skrajnie prawicowe zakłócały też spokój pacjentkom GPSK na Polnej, wydawki Jedzenia Zamiast Bomb i regularnie robią kontry do Marszów Równości, stojąc strachliwie za kordonami pałarzy. Wygląda więc na to, że ludzie zaczynają odpowiadać gnojkom pięknym za nadobne.

Tylko że lewaki, jak się im rzuca kłody pod nogi, to budują z nich coś dobrego. A prawaki lecą się spłakać faszolkowi udającemu dziennikarza.

Także mając tu niemałe schadenfreude liczymy, że w całej Polsce wyskoki w obronie pedofili, zbrodniarzy wyklętych czy ku czci brunatnych idei będą spotykać się z oporem, a ich kult z hukiem upadnie, pozostawiając po sobie jedynie wstyd.